Nauczanie zdalne

Rok szkolny za nami. Rok nietypowej szkoły, bo szkoły zdalnej w cieniu pandemii koronawirusa. Trudno dobrać słowa, opisać sytuację gdyż wiem, jak ciężki był to czas dla wielu rodziców. Jak ciężki był to czas dla wielu nauczycieli. Dla szkół. Dla systemu.

My zdecydowaliśmy się na powrót Leny do szkoły pod koniec maja jak tylko pojawiła się możliwość dyżuru opiekuńczego. Odetchnęliśmy nie tylko my, ale przede wszystkim Lena, która spragniona była codziennej szkolnej rutyny, wyjścia, innych ale znajomych twarzy. Decyzja być może kontrowersyjna, ale przemyślana i własna. Nie żałujemy. Koszty zamknięcia w domu już były bardzo wysokie, bo my „zamknęliśmy się” w lutym, podczas ferii zimowych kiedy Lena miała operację stóp. To już były pełne trzy miesiące izolacji, której negatywne skutki były widoczne u Leny gołym okiem. Czy baliśmy się zarażenia koronawirusem? No pewnie. Ale szkoły okazały się być świetnie przygotowane: dezynfekcja, pomiar temperatury, maseczki lub przyłbice u personelu, małe klasy. Bardziej bałam się skutków domowej izolacji w jeszcze dłuższej perspektywie czasu.

Czas pandemii spędziliśmy w domu. Początkowo sama organizowałam Lenie zajęcia i ćwiczyliśmy zaległości, sylaby, torowanie i zeszyty ćwiczeń. Zresztą z wymiernymi efektami, co zauważyła nasza logopedka 🙂 Jednak po czasie energia do codziennych zajęć zaczęła się wyczerpywać i wtedy z pomocą przyszła pani Monika Kozyra – nauczycielka Leny ze Szkoły Specjalnej. Zaczęła robić zajęcia zdalne.

Nie bardzo to sobie na początku wyobrażałam, ale p Monika miała świetne pomysły. Przesyłała materiały, które drukowaliśmy przed lekcją, piosenki z tekstami w formie PCS obrazkowych (genialny pomysł) czy mnóstwo ciekawych rzeczy do druku, odsłuchania, kolorowania czy wycinania. Lena wsiąkła w te lekcje całkowicie, dopominała się przerabiania materiałów. A nauczycielka łączyła się CODZIENNIE!!! w formie zajęć indywidualnych (pełna godzina) czy zajęć dla całej grupy. Nie słyszałam o takim zaangażowaniu nauczyciela od żadnej ze znajomych mi osób. Nie wspomnę o czasie jaki poświęciła na przygotowanie prezentacji, na każdy tydzień nowych. I jak miłą niespodzianką dla nas była prezentacja na Dzień Mamy czy ze zdjęciami jak Lena przygotowuje kanapki. Bardzo nam to pomogło w codziennym „przetrwaniu” w tym niecodziennym czasie.

Lekcje zdalne pozwoliły też przyjrzeć się bliżej pracy pedagoga, jak wyglądają zajęcia, jak pracują dzieci, jakie materiały są wykorzystywane i jak pracochłonne one są w przygotowaniu. Jestem pełna podziwu, bo to nie jest zwykła praca nauczyciela – ta praca z „naszymi” dziećmi, którym trudniej jest zrozumieć świat, które nie mówią, nie komunikują na takim poziomie jak ich zdrowi rówieśnicy. A jednak interakcja jest możliwa, wydobywanie odpowiedzi w każdym temacie. Tylko potrzeba zaangażowania. Tylko tyle i aż tyle.

Pani Moniko bardzo dziękujemy!

Brak komentarzy

Zostaw komentarz

Close