To ostatni dzień możliwości wpłaty 1% podatku. Tak, wiem. Nie przypominaliśmy się. Nie rozsyłaliśmy ulotek. Ba, nawet tutaj na blogu w najgorętszym okresie marzec – kwiecień była cisza. Sami wiecie, że to był szczególny i trudny okres. Nie tylko zamknięcia ze względu na kwarantannę ale też w naszym przypadku ponad 2,5 miesięcznego unieruchomienia z powodu zagipsowanych nóg Leny. Brakowało energii na wiele rzeczy. Koncentrowaliśmy się na dobrym i pozytywnym spędzaniu czasu – wspólnych chwilach, gotowaniu, zabawie, zdalnej nauce, kotłowaniu na materacach, uprzątaniu przestrzeni domowej, ćwiczeniach, książkach, puzzlach i bajkach. Na długim śnie, zdrowym odżywaniu, na przytulaniu oraz na pięknie życia bez pośpiechu, bez zegarka, bez pędu szkoła – terapia.
Nie narzekaliśmy, bo wiemy że jest wiele osób z większymi problemami. Staraliśmy się znaleźć powody do wdzięczności za dobry obiad, słońce, udane zdalne lekcje, opanowanie jazdy na wózku inwalidzkim, przyjaciół wokół, uśmiechy, brak bólu. I aż trudno uwierzyć że tych dziesięć długich i trudnych tygodni już za nami. Tytułowe zdjęcie naszego węża, tak bardzo dłuuugiego węża to nasz przelicznik czasu. Tak mierzyliśmy (i nadal mierzymy) upływające dni w gipsie. Czy wy też to widzicie, że jest już tak blisko? Czekamy jak na gwiazdkę z nieba, przebieramy nogami i wypatrujemy dnia zero kiedy ściągniemy gips.
Wyszłam też z założenia, że pisanie tutaj na bieżąco (wbrew sobie i naszym potrzebom) ani nam nie da większej mocy ani też nie sprawi, że więcej osób zdecyduje się przekierować swój 1% podatku na Lenę. Jestem przekonana, że ci którzy znają Lenusię i jej kibicują od lat czy miesięcy czy też tygodni bez względu na częstotliwość pisania, są stali w swych „uczuciach” i wsparciu. Czasem po prostu trzeba odpuścić i wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Ja co do tego jestem przekonana.
Bardzo WAM dziękujemy!