Wiele osób pytało mnie jak to jest z tymi turnusami, czy musimy jeździć na prywatną rehabilitację. Nie, nie musimy. Chcemy. Na NFZ dostajemy rocznie dwa turnusy właśnie z Centrum Zdrowia Dziecka i można powiedzieć że jesteśmy szczęśliwcami, bo dzieci spoza Warszawy nie mają tej możlwości. Są miasta gdzie nie ma szans na tego typu darmową rehabilitację. Doceniamy te turnusy i zawsze z nich korzystamy. Turnusy odbywają się w na Odziale Dziennym Rehabilitacji Neurologicznej.
W pakiecie na dwa tygodnie dostajemy każdego dnia 40 minut ćwiczeń z naszą stałą rehabilitantką – panią Anią Boryczko. Lena ćwiczy z nią od 6 miesiąca życia, obecnie prywatnie raz w tygodniu (przez dwa lata po 2x w tygodniu). To świetna terapeutka, jest głównym rehabilitantem Lenki. Do tego dochodzą zajęcia z adaptacji funkcjonalnej 30 minut z p. Anią Łańcucką (kolejny wybitny człowiek na właściwym miejscu). Zazwyczaj 30 minut terapii zajęciowej, czasem grupowa muzykoterapia. Z logopedy nie korzystamy, niestety nie mamy najlepszej opinii o logopedach z CZD (jeśli kogoś uraziłam to przepraszam, to nasza opinia stworzona na bazie kontaktów z trzema różnymi logopedami). Chociaż ostatnio starsze panie idące szkołą z lat 80-tych zostały wymienione na młodą i energiczną kobietę, która stała się przyczyną powolnej zmianie opinii o logopedach z CZD. Jako jedyna nie kazała nam masować podniebienia Leny aż do odruchów wymiotnych, wręcz przeciwnie powiedziała jak dużo skutków ubocznych niosą za sobą takie masaże. Dla mnie to kolejny dowód, żeby zawsze mieć swój rozum i kierować się intuicją. Od początku czułam, że takie masaże nie są dla Lenki, że coś tu nie gra. Że siłowo się nie pewnych rzeczy zrobić. Że to gwałt na dziecku. I to potwierdzenie uzyskałam całkiem niedawno od innych logopedów, którzy powiedzieli że dobrze że nie robiliśmy tych masaży. Bo one przesuwają granicę tego odruchu wymiotnego i potem dzieci jak im klusek stanie nie tak w buzi już wymiotują. I nie da się tego cofnąć przez całe życie. Uff, a tak się dręczyłam. Że może Lenka nie mówi bo nie robiłam tych masaży. Nie czułam tego, nie robiłam. Powoli zresztą już wyrosłam z zadręczania się, czego nie robiłam a mogłam. Z obwiniania się. Nie da się tak funkcjonować. Skupiam się nad tym, co mogę zrobić.
Podsumowując turnusy w CZD są za darmo. To ważne. Jeśli trafi się na dobrych terapeutów to jest sukces. A my nie trafiamy, my już mamy stałych dobrych i sprawdzonych więc zawsze są to udane turnusy. Panie obsługujące w sekretariacie pierwsza klasa. Obrotne, życiowe i pomocne. Blisko domu to kolejny duży plus. Ale to nadal są 3-4 zajęcia dziennie. Porównując do Zabajki czyli turnusu prywatnego, tam mamy nawet 8-12 zajęć dziennie. Jeśli chcemy by Lena szybko robiła postępy (a to jest ten moment w jej życiu kiedy ma szansę na szybki rozwój) musimy inwestować w intensywną, stałą rehabilitację. Do trzeciego roku życia Lenka nie korzystała w ogóle z turnusów prywatnych, jeździła tylko na te refundowane przez NFZ. Wynikało to z wielu aspektów: m.in. mojego nieogarnięcia sytuacji. Każda matka dziecka niepełnosprawnego ma okres w którym musi się pozbierać. U jednych to trwa miesiąc, u innych trzy lata, a jeszcze u innych całe życie. Lena do trzeciego roku życia robiła znikome postępy, prawie stała w miejscu. Nie chcę sobie zadawać pytania i dręczyć się czy to wynikało z jej niedojrzałości w tamtym okresie na nowe bodźce (wtedy bała się wszystkiego i każda terapia to był dla niej stres) czy też z niedoinwestowania w prywatną rehabilitację. Takie dywagacje teraz nie mają sensu. Skupiam się na tym, że teraz każda włożona złotówka przynosi wymierne korzyści, Lena robi gigantyczne postępy każdego miesiąca, bardzo chce ćwiczyć, jest zmotywowana i ambitna. To jest jej moment, kiedy trzeba wykorzystać każdy miesiąc dopóki nie będzie za późno. Po 7 roku życia rozwój mózgu, szanse na mowę czynną diametralnie maleją. Wszystko zwalnia. Chętnie więc korzystamy z państwowych turnusów i jesteśmy wdzięczni że dostajemy je za darmo ale są one procentem zaledwie w morzu potrzeb.
Jest również szansa, że NFZ dofinansuje raz w roku do turnusu prywatnego (ok 1600 zł). Nam się to do tej pory nie zdarzyło, z powodu braku środków w FZN, za długiej kolejki. Ale wiem, że jest to możliwe i wiele osób z tego korzysta.
Jesteśmy właśnie na turnusie w Centrum Zdrowia Dziecka, w tym roku to jedyny termin dla Lenki. Ale w zeszłym roku korzystaliśmy dwukrotnie z takiej formy terapii. Kolejny turnus mamy wyznaczony w styczniu 2016 roku.
Brak komentarzy