Długo wyczekiwany dzień w końcu nadszedł. Po szalonych wakacjach pierwszy dzień w szkole. Aaaaaa…… mega stres. Jak sie zaklimatyzuje? Na pewno będzie płakać. Nie będzie chciała zostać. Nie mówi, więc jak powie co chce? Nie wyobrażam sobie tego, że siedzi grzecznie w ławce. Natłok złowieszczych myśli penetrował moją głowę od tygodnia. Mój mały aniołek idzie do szkoły. Nadal nie mogę w to uwierzyć.
No i złapaliśmy byka za rogi. Tłumaczyłam co się wydarzy, pokazywałam w samochodzie nowy talerz z kubeczkiem, nową podkładkę by się oswoiła. By się dała zostawić w tej nowej szkole. Wiem, że dzieci przenoszą z rodziców emocje dlatego z wielkim wysiłkiem ukryłam stres i śpiewałam od rana wesołe piosenki.
Z rana nie chciała spódniczki tylko spodnie. W samochodzie znalazła czapkę z daszkiem i już nie pozwoliła jej zdjąć. Po wyjściu z auta chciałam nieść plecak, bo taaaki ciężki ale się uparła że sama. No i tak bardzo chciałam pod szkołą zrobić telefonem fotki, tu na bloga ale nie dało się… nawet nie spojrzała. Mamo… nie widzisz, że idę do szkoły. Śpieszę się! No i już jej nie było. W nowej szafce rozpakowała swoje rzeczy, biegiem poszła do sali, usiadła w ławce wśród nowych dzieci. Rodzicom pomachała szybko „papa”. Poczatowaliśmy z pół godziny pod drzwiami wypełniając dokumenty i zajrzeliśmy do sali by się upewnić, że nie dzieje się krzywda. Na pytanie czy jej tu dobrze odpowiedziała swoim „ba” co znaczy tak i poszła do pani machając nam na pożeganie.
Takiego scenariusza nie przewidywałam. Szok i niedowierzanie! Ile razy jeszcze Lenka nas zaskoczy? Jest w grupie z trójką chłopców (klasa 4-osobowa), więc ma też zadatki na małego łobuza. Typem księżniczki nie jest, więc mam wrażenie że się szybko dogada z chłopakami. Jest dobrze, zobaczymy jak po odebraniu ze szkoły 🙂
Tak, to szkoła specjalna. Nie miałam problemu i wątpliwości, by poszła do takiej szkoły. Nie chciałam integracyjnej z wielu powodów. Jest na takim etapie rozwoju na jakim jest i tylko szkoła specjalna może jej zapewnić klasy 4-osobowe, dostęp do specjalistycznej terapii, dojazdy na basen czy hipoterapię. Jestem z Leny szalenie dumna, bo tylko my wiemy jak długą i ciężką przeszła drogę by stanąć na nogi i zasłużyć na szkołę. By mieć szansę na naukę. Dla niej to zupełnie nowy etap w życiu. I odnoszę wrażenie, że jest na niego gotowa. A ja mam ochotę wziąć głęboki oddech i rozpłakać się. Ufffff….
Brak komentarzy