Lenka ma lwią grzywę. To wszyscy wiecie, że ma cudownie naturalnie kręcone, piękne włosy. Ale bardzo trudne w utrzymaniu. Do tej pory była obcinana w warunkach domowych przez Agnieszkę, sąsiadkę fryzjerkę lub amatorsko, przeze mnie. Nie nadawała się do salonu fryzjerskiego ze względu na potencjalną awanturę, którą może tam zrobić, haha :)))
Ale tym razem postanowiłam pójść z nią do prawdziwego salonu fryzjerskiego! Tymek sceptycznie nawet skwitował moją decyzję, że przecież Lena będzie krzyczała, wierciła się, płakała i nie da się obciąć. Po ostatnich jej postępach w obcowaniu z ludźmi, słowem w komunikacji społecznej chciałam ją wypróbować. Nawet się z Tymkiem założyliśmy. Ja twierdziłam że będzie spokojnie, on że masakra.
Najgorsze było dojście do salonu, trzeba było ją ciągnąć jak osiołka, siłą. Pierwsza minuta, a jak.. awanturka była. Płakanie, ale bez krzyku. I dość krótkie. Po wytłumaczeniu, co ją czeka ochoczo siadła na krześle i zaczęła rządzić. Nie było to łatwe zadanie (dla fryzjera) bo Lena czytała na raz wszystkie gazety, kręciła głową na boki i była bardzo rezolutna. Ale udało się! A ja zakład wygrałam hehe.
Na koniec jeszcze dostała nagrody i cukierka, co spowodowało że na ulicy chciała zawracać na powtórne cięcie włosów. Dzięki Agnieszka 🙂
Brak komentarzy