Co roku lenkowe przedszkole organizuje wyjazd do Mielna. Wiosną, kiedy jeszcze nie ma tłumu ludzi a już piękna pogoda. Korzystamy z takich integracyjnych wyjazdów co roku, z 2016 opis wyjazdu tutaj . Jest to niesamowity czas relaksu. Można jechać wraz z dzieckiem, całą rodziną a można też oddać dziecko pod opiekę nauczyciela przedszkolnego. Co roku jeżdziliśmy całą rodziną, w tym roku poczuliśmy jednak, że chcemy odetchnąć a Lenkę rzucić na głęboką wodę. Oddaliśmy ją pod opiekę jej ukochanej nauczycielki Ani. Z niepokojem, niepewnością, nutką stresu, wyrzutami sumienia (co ze mnie za zła matka jest). Ale oddaliśmy.
Właśnie wróciła. Cała, zdrowa i ….zadowolona. O rodziców się nie upominała, humor miała doskonały przez cały wyjazd. Regularnie otrzymywaliśmy zdjęcia z plaży, placu zabaw, atrakcji i wycieczek. Lenka, co ciekawe nie upominała się o nas. Pierwszy telefon od niej mieliśmy po 4 dniach. Dość krótki…”mama, mama” po czym jedna zaśpiewana piosenka i koniec rozmowy, bo była zbyt zajęta. Szok! Teraz nam opowiada o wyjeżdzie pokazując nakręcony filmy na tablecie – z dyskoteki czy z gotowania zupy. Podobno dorwała jakieś wiaderko, w którym przez tydzień gotowała zupę i zabierała je wszędzie – do pokoju, na plażę, nawet na stołówkę. Jesteśmy w szoku, że ładnie się zachowywała, nie tęskniła. Że była taka dzielna, podróż pociągiem, oddalenie. A ona niemówiąca i to jednak 7-latka. Ale w większości to zasługa nauczycielki Ani, która ją świetnie doglądała codziennie. Bardzo dziękujemy!
Po raz pierwszy od urodzenia Lenki mieliśmy tydzień bez niej. Nie wiedzieliśmy co zrobić z wolnym czasem, byliśmy wręcz zagubieni, haha. Rozumiem, że Lence trzeba stawiać wyzwania. W tym roku było pierwsze wyjście do kina, pierwszy spektakl w teatrze, pierwszy samodzielny wyjazd. Wszystkie testy zdaje na medal. Teraz myślimy o zabraniu ją w góry, też po raz pierwszy 🙂
Lenka z nauczycielką Anią.
Ja po dworcach zaczęłam się włóczyć na studiach. A moja córka….w wieku 7 lat zaczęła życie z plecakiem :))