Wakacyjna rehabilitacja i tajemniczy darczyńca

I kolejny, wakacyjny tym razem turnus w Zabajce.

To pierwszy wyjazdowy turnus, na który nie pojechałam z Lenką. Była pod opieką mojej siostry i jej nastoletniej córki. Długo się wahałam czy moja córka nie będzie tęskniła za mamą. Czy nie będę „niezbędna” na miejscu. Ale przekonał mnie fakt, że Lena zawsze szaleje za Agnieszką i Gabrysią więc dlaczego nie miałyby nie dać sobie rady. Zafundowałam sobie „wolne” na 12 dni i mogłam tym samym spędzić czas z Tymonem, który zawsze ma mnie „za mało”. Jak to mój syn często mówi „ciągle tylko Lena” 🙂 To był duży oddech nam wszystkich potrzebny. Mam wrażenie że przydało się Tymkowi to, że miał mamę na wyłączność.

A Lena świetnie dawała sobie radę. Szlifowała naukę chodzenia, coraz pewniej się trzyma w pionie. Jeszcze nie potrafi sama się puścić i mocno kiwa się na boki ale jest też coraz odważniejsza. Tym razem dużo ćwiczeń z obciążeniem i w nartach, basen, hipoterapia, masaże. Pomimo szalonej fali upałów Lenka dała radę fizycznie, nie zachorowała i rozłożyła siły do końca turnusu. Dzielna dziewczyna.

zabajka5a

 

Ten turnus nie był refundowany z 1% podatku (środki na koncie Fundacji skończyły się dwa miesiące temu). Ale znalazł się ktoś, kto wpłacił na konto fundacji kwotę, która pokryła cały koszt turnusu. Wpłata była z biura podróży. Miałam prośbę o nieujawnianie danych więc nie będę tego robić zgodnie z życzeniem darczyńcy. Z tego miejsca raz jeszcze chciałam podziękować za ten gest. To dla Leny długie godziny rehabilitacji, całe dwa tygodnie ćwiczeń dzięki którym się rozwija. Dzięki którym ma szansę na samodzielne życie. Na tą samodzielność liczymy i po to rehabilitujemy naszą córkę.

DZIĘKUJEMY!

 

zabajka5

 

Nowości.  Lenka ma nowy wózek inwalidzki. Pierwszy jej wózek tego typu w życiu. Przyszedł czas na zmiany. Do tej pory korzystaliśmy ze zwykłego wózka –  „parasolki”. Ale pięcioletnia dziewczynka nie bardzo się mieściła już w wózku, z którego zazwyczaj korzystają dzieci do 3 lat. Zdecydowaliśmy o wózku aktywnym, tym bardziej że Lenka nauczyła się kręcić kółkami i była szansa na to, że zacznie samodzielnie się poruszać. Oczywiście podjęcie decyzji nie było jednoznaczne i tak naprawdę cały proces trwał bardzo długo bo około trzech miesięcy. Proces decyzyjny. Chcieliśmy jej pomóc w przemieszczaniu się  i wyeliminować ślizganie się na pupie, co powodowało częste zakażenia dróg moczowych. Jednocześnie nie chcieliśmy zaburzyć motywacji do chodzenia, a istniała realna grożba że jak spodoba jej się przemieszczanie wózkiem może stracić motywację do nauki chodzenia. Konsultowaliśmy więc decyzję z terapeutami i podjęliśmy w końcu decyzję o zakupie w maju. Pozostało oczekiwanie na zrobienie wózka. Nie sądziłam, że takie wózki są szyte na miarę, pod dziecko. Że musi być na tyle wąski, by pupa nie latała a w związku z tym nie starczy na długo bo dziecko rośnie. Chciałam zrobić na zapas, jak z ubraniami. Ale się nie dało. Wózek jest jak buty, nie da się chodzić w za dużych 🙂  Taki zakup to koszt ok 9 tys pln, z czego 3 tys refunduje NFZ. Mam nadzieję, że będzie to trafiona decyzja.

Brak komentarzy

Zostaw komentarz

Close